sobota, 7 lipca 2012

Summer days blues.

Lato w pełni. Najgorętszy miesiąc. Powietrze wibruje dopiero co pochłoniętym gorącem. Dłonie mam lepkie od soku z czereśni. Kapiące łzy parzą. Nikogo nie ma. Tylko ta noc i ja. Tyle już razy przeżywałam moja samotność w różnych okolicznościach, w różnych sceneriach. Czemu samotność o tej porze roku ma posmak bardziej zgorzkniały, dlaczego tak jest, że wtedy ostrze swoje wkręca głębiej w moje trzewia? Może dlatego, że ładniej płacząca wyglądam w letniej sukience.........A może dlatego, że płacz i samotność latem wychodzą z mody a ja przecież zawsze byłam na opak i na wspak......Słyszę wesoły śmiech dzieci, które cieszą się upalną nocą, widzę w wyobraźni jak wielu kochających się ludzi szepcze sobie do ucha słodkie słowa i modlę się, mając nadzieję, że mam do kogo....Chciałabym móc przeżyć z kimś lato, zamieszkać w trawie i śmiać się znów jak dziecko, wąchać z nim kwiaty i jeść truskawki, chciałabym poczuć miłość w sobie i w nim, chciałabym patrzeć jak jego jasne dłonie zrywają z drzewa gruszki i jak jedną spadającą łapie zwinnym ruchem, chciałabym żeby patrzył na mnie i cieszył się mną, tak, jak cieszą się mali chłopcy, którzy bawią się w chowanego, chciałabym żeby niecierpliwie do mnie spieszył, jak spieszy się każdy, kto ma do odpakowania wielki prezent........Chciałabym teraz umrzeć na letniej łące i nie czuć już nic.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz