niedziela, 11 marca 2012

PTSD

Dziś odwiedził moją głowę sen z serii tych koszmarnych. Często do mnie wraca w trochę zmienionej formie a lęk, który wywołuje jest zawsze taki sam.
Zaczęło się tak, że jakaś kobieta powiedziała, że chce umyć włosy. Równo o godzinie drugiej w nocy wyrzuciła to z siebie. „Chce umyć włosy”- powiedziała niby to do dyżurującej pielęgniarki, niby to do wszystkich świętych, którzy mieliby sprawić, aby ziściło się jej to pokrętne, nocne życzenie. Miała brzydką twarz. Przepaloną na wskroś. Z końcówek rzęs prószył się cuchnący tytoń. Pożółkłe zęby składały wyrazy, ledwo słyszalne, prawie niezrozumiałe. Stare szmatki okalały spróchniałe, zatęchłe ciało. Szmatka do szmatki. Centymetr po centymetrze. Chodziła zgięta w pół, jak gdyby przyciąganie ziemskie dotyczyło ją bardziej niż przeciętnego śmiertelnika. Dłonie jej pociemniałe, kości powleczone skórą, zawsze czegoś nerwowo szukały, łaknąc kontaktu z przedmiotami nieożywionymi jak ona sama. Była martwa. Serce biło nierównomiernie, wątroba toczyła żółć, żyły pulsowały tętnem znikomym. Należała już do świata cieni. Przechadzała się jak zjawa z koszmarnego snu po korytarzach, wczepiając pazury we wszystkie możliwe okratowania. I cały czas błagała o papierosy. Jakby to od nich zależało czy przejdzie kolejne dwa metry, czy zdoła jeszcze raz pełniej odetchnąć, czy zdoła zasnąć snem wariatki. 

Papierośnica – tak na nią wołały współtowarzyszki niedoli i chowały po kieszeniach tytoniowe skręty, bojąc się, że sam zapach zwabi ich wielbicielkę. Normalny człowiek nie myje włosów o godzinie drugiej w nocy. Normalny człowiek śpi sobie w swoim bezpiecznym łóżeczku, marząc o szczęściu i takich tam. Ale czy istnieje jakaś konkretna pora, odgórnie wyznaczona, kiedy należy myć włosy? Być może jest to akurat druga w nocy? We włosach papierośnicy zagnieździł się kurz, każdy włos okalała cienka nić pajęczyny, ze ściągniętego z tyłu kucyka skapywał śluz i znaczył drobne ślady na bladej posadzce. Nic dziwnego, że chciała pozbyć się tego przybytku. Każdy ma jakieś pragnienia i każdy pragnie czegoś innego. Ona zorientowała się, czego naprawdę chce dopiero o drugiej w nocy. Powinna dostać swoją szansę, mieć możliwość powstania z martwych, odrodzenia. 

Pielęgniarka nie zrozumiała, o co chodzi, odmówiła, kazała iść spać, zamknęła drzwi przed nosem, zamknęła świat, wbiła nóż w serce i wydłubała oczy, zgasiła światło. Mrok rozdarło wycie. Nie krzyk. Nie wrzask. Wycie istoty, której odebrano ostatnią nadzieję, lament kobiety, która dopiero teraz stała przed szansą doświadczenia swojej egzystencji, ale szansa ta została jej brutalnie odebrana. Została sama, obnażona, bezbronna niczym dziecko. Pozbawiona godności, pozbawiona złudzeń. Wszystko, co jeszcze w niej się zachowało zawarła w bolesnym wyciu, które słyszały wszystkie piętra, te szpitalne i te niebieskie. Ściany drżały i płakały razem z nią, osuwając się na jej drobną postać by okryć posiniaczoną duszę, by zatrzeć ślady upiornego gwałtu na ludzkiej słabości. Zakryłam uszy. Nie chciałam słyszeć. Słyszałam.

czwartek, 8 marca 2012

Feminine qualities

Stoję przed lustrem
Próbuję włosy ułożyć
tak by się podobało
Oczom dodać trochę jasności
Łapię słońce w lusterko
Promień wpuszczam do oka
boli
Próbuję zetrzeć tę czerń pod rzęsami
Bladość skóry rozdzieram paznokciami
krew
Przymierzam ładne sukienki
Lustro całuje me piersi
i chowa się pod sukienkę
Tańczę przed lustrem
Ktoś powiedział, że coś marnie wyglądam
a tu proszę
Kwiaty wirują, wszystko jest pięknie
Spękane usta pomalowałam
kredką z witaminami
Wszystko jest pięknie
Lustro przemówiło:

Kobiecość to także ból niezmierzony

Nie zważaj nań

Wytańcz swój śmiech